niedziela, 23 sierpnia 2009

Zdzisława Sośnicka



Czym bez Niej była by Polska muzyka rozrywkowa?! Zdzisława Sośnicka, najlepsza polska piosenkarka, nieprzeciętna osobowość, obdarzona niezwykłymi możliwościami wokalnymi, klasa na scenie, absolutnie jedyna i niepowtarzalna. Dziś, okrzyknięta mianem - kultowej ikony pop kultury.
Moja przygoda z jej twórczością trwa nieprzerwanie od 1991 roku.
Nagrała blisko 300 piosenek. Wiele z nich to piosenki, które na stałe wpisały się do grona najchętniej słuchanych piosenek. Śpiewała praktycznie na całym świecie, od krajów byłego bloku wschodniego poprzez Stany Zjednoczone, Afrykę, Australię.
Debiutowała na deskach powstającego festiwalu amatorów, Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze zdobywając drugie miejsce – był to rok 1963, rok później obok min. Haliny Frąckowiak, Wojciecha Gąssowskiego zdobywała laury II Festiwalu Młodego Talentów w Szczecinie.



Rok 1965 to debiut na deskach najważniejszego polskiego muzycznego wydarzenia w Polsce KFPP w Opolu gdzie zdobyła nagrodę w konkursie Nowe Głosy za piosenkę Tadeusza Borowskiego „Odszedłeś”.
Pomimo tak znaczącego startu, młodej bardzo utalentowanej i świetnie zapowiadającej się piosenkarki – Zdzisława Sośnicka nie zaistniała na dobre w polskiej Muzyce, na swój profesjonalny debiut czekała jeszcze kilka lat, by w 1971 roku zaistnieć bez mała na 30 lat na polskiej scenie.
Od debiutu w 1971 r. do połowy roku 1975 stała się „Gwiazdą Festiwali zagranicznych” każdorazowy występ do trofeum. Jej pierwsza solowa płyta rozeszła się w gigantycznym nakładzie jak na owe czasy, kilkakrotnie wznawiana.



/Tokio 1972 r/

W sumie nagrała 12 płyt długogrających, każda inna, każda znacząca, każda idealnie zaśpiewana, nagrana. Jako jedyna w Polsce dobierała repertuar tak by stanowił jednolitą całość.



/Opole 1972 r/

Jak sama mówi „Na płytach znalazły się tylko bardzo dobre piosenki…”.
Inspiracji muzycznych szukała, za oceanem to tam oglądając Musical „ Evita” postanowiła że, po powrocie do Polski w 1978 roku nagra arie „Don`t cry for me Argentina” z polskim tekstem Bogdana Olewicza.



W kilka lat później nagrała całą płytę z Musicalami po polsku i angielsku.
Jej płyta z 1980 roku została uznana przez krytykę płytą tegoż roku, płyta niezwykła, inspiracją do jej nagrania stał się problem samotności, a piosenki na niej zawarte to kompozycje artystki pod pseudonimem Barbara Bayer, oraz covery piosenek Roda Stewarda czy Donny Summer.
W 1983 roku po prawie rocznej przerwie spowodowanej sytuacja polityczną w Polsce powróciła na scenę płyta „Realia” , a jej występ w Opolu w tym samym roku był owacyjnie przyjęty, zmiana wizerunku w postaci zmiany koloru włosów – stał się momentem w którym Zdzisława Sośnicka potwierdziła, że na polskiej scenie ma jeszcze wiele do pokazania.



/Opole 1983, obok Krzysztof Materna/

Kolejne lata to kolejne płyty, „Aleja Gwiazd”, „Serce” oraz przeboje i występy.
W połowie 1991 roku wycofała się z Estrady – , powracając na chwilę w 1993 roku gdzie dla „Muzycznej jedynki” dała krótki recital z największymi przebojami z ostatnich płyt oraz jedną nową premierową piosenkę „Nikt, nie błądzi sam”.
W 1998 roku wydała swoją jak dotychczas ostatnią płytę pt. „Magia serc”.



Wielki to żal, że artystka od prawie 10 lat milczy. Polski Rynek muzyczny dziś promuje gwiazdki których muzyka przypomina… no właśnie? Aż trudno „to” nazwać.
29.08.2009 roku artystka obchodzi swoje święto, z tej okazji składam:
Najserdeczniejsze życzenia, zdrowia, pomyślności i uśmiechu!!!
Pani Zdzisławo dziękuje za piosenki, za fascynacje muzyką która przyszła dzięki Pani piosenką.
Więcej na:
www.sosnicka.com
www.zdzislawasosnicka.yoyo.pl


Poniżej zamieszczam bardzo interesujący wywiad ze Zdzisława Sośnicką, który ukazuje w jakich trudnych i nie ludzkich czasach śpiewała, występowała. Pokazuje zmagania artysty z ówczesną niereformowalną nomenklaturą.



SYNKOPA nr 83, 1983 rok.



Z piosenkarką rozmawialiśmy ostatnio w 67 albumie KMP, z lutego 1979 roku, a więc prawie dwa lata temu.
W międzyczasie Zdzisława Sośnicka bardzo dużo pracowała nad nowym repertuarem, nagrała chyba najlepszą swoją płytę: podwójny album „Odcienie samotności”, który w ocenie krytyków estradowych zalicza się do najlepszych płyt polskich minionego roku, dużo koncertowała w kraju i za granicą, wcześniej zdobyła I nagrodę na KFPP w Opolu (1979), zmieniła opiekuna estradowego ( Estradę Poznańską, zamieniła na Katowicką), w Tv nagrała dwa świetne recitale…


- Dwa lata temu rozstaliśmy się z członkami KMP, a wiele zaszło w Pani życiu. W kilka miesięcy po naszej ówczesnej rozmowie wystąpiła pani w Opolu i odniosła wielki sukces u jury ( I nagroda za interpretacje „Żegnaj lato na rok”) i u publiczności (owacyjne przyjęcie i wspólne z Panią śpiewanie przeboju tamtego festiwalu). Była to pierwsza Pani nagroda w Opolu. Brakowało jej w pani zestawie nagród festiwalowych, jakimi, chyba nie może poszczycić żadna polska piosenkarka.
To wielka satysfakcja prawda?


Chyba połowiczna. Wydaje mi się bowiem, że już wcześniej miałam piosenki zasługujące na nagrody. W konkursach opolskich śpiewałam ich wiele, choćby – „Dom, który mam”, „Pomyśl o mnie chociaż raz”, „Nie ma drogi dalekiej”,” Mam w ramionach świat”, „To sierpień”, „Nie wiedziałam nic o sobie”.
Żadna nie przypadła do gustu jurorom, choć wszystkie zdobyły ogólne uznanie publiczności. Przyzwyczaiłam się i na żadną nagrodę w 1979 roku nie liczyłam. Po koncercie, nie czekając na werdykt, spokojnie spałam. O nagrodzie dowiedziałam się nazajutrz i bardzo się nią ucieszyłam.


- I mieliśmy przebój na całe ówczesne deszczowe lato. Lecz a propos przebojów: tych do zanucenia przez każdego, miała Pani niewiele. Nowy repertuar spopularyzowany przez radio i telewizję też nie jest „masowo” śpiewany. Jak Pani określa swój repertuar?

Wie pan, nie zastanawiam się nad tym. Nie kwalifikuję mych piosenek na mniej lub bardziej przebojowe. Po prostu jeśli mi się podobają (selekcja jest duża i wnikliwa), to … śpiewam. Reszta zależy od słuchaczy.

-Nowy repertuar znalazł się na Pani nowym albumie „Odcienie samotności”. Jak powstał? Co Pani chciała przede wszystkim powiedzieć, wyrazić, śpiewając piosenki o różnych odmianach samotności – ułożonych w tematyczną jedną całość, a zakończonych czteroczęściowym utworem finałowym „Wołaj, wołaj, wołaj” ?

Bardzo wiele! Któregoś dnia przeczytałam w „Kurierze Polskim” parę listów o samotności. Zastanowiłam się nad nimi, sama nie wiedząc na czym samotność polega. Nie znana mi była samotność ludzi młodych – a tu tymczasem była i niej mowa.
Zaszokowało mnie to mnie to i zainspirowało zarazem do nagrania dwóch pierwszych o tej tematyce „W każdym moim śnie” i „ Nie czekaj mnie w Argentynie”. Inicjatorem nagrania był Bogdan Olewicz, który podsunął mi pomysł płyty „jednorodnej”, właśnie o samotności o różnych jej barwach i odcieniach. Uzbierałam sporo piosenek, zapełniły wiec nie jedną a dwie płyty. Finałowa piosenka „Wołaj, wołaj, wołaj” składa się z czterech części uwertury – odcieni samotności – wołaj, wołaj, wołaj – sygnałów.
Pomysł tekstów Bogdana Olewicza ( muzyka Janusza Piątkowskiego) zrodził się z jego rozważań o kosmosie, bo gdzie człowiek może by bardziej samotny niż w kosmosie.


-Zainteresowania muzyczne pani zmieniają się co jakiś czas…Ostatnio nic się nie zmieniło?

Słucham jazzu i jazz rocka. Zachwycam się nową płytą Bensona „Give me the night”, nagraną z zapisem cyfrowym, a także nową płytą Stevie Wondera oraz „Guilty” Barbary Streisand i Bary Gibba.

-Wspaniali artyści! Sztuka przez duże „S”! A wiadomo nam wszystkim, iż pani ją posiadła. I to w najwyższym stopniu. W czym tkwi Pani zdaniem największa trudność należytego wykonania piosenki? Dobrej oczywiście.

Jednoznacznie odpowiedzieć nie sposób.
W moim np. przypadku: piosenka która mam wykonać, musi mnie przed wszystkim autentycznie zainteresować. Nie można, moim zdaniem, dobrze wykonywać jakiegoś utworu który wykonawcy nie interesuje, lub którego wykonawca nie rozumie.
Ale ja – choć mnie jakaś piosenka bardzo zainteresuje – nie zawsze potrafię ją dobrze wykonać, bo np. nie odpowiada moim warunkom głosowym… Pracuję nad nią szukam interpretacyjnego klucza przy moich predyspozycjach i głosowych i wykonawczych i psychicznych porostu. Szukam tak długo aż znajdę. Utwór musi zagościć „we mnie” żyć we mnie, ja zaś muszę mieć pełną świadomość, muszę być przekonana, że jego ideę doniosę należycie do słuchaczy że, ją potrafię przekazać słuchaczom w nieskażonej formie.


-Wypada mi więc zapytać: jak Pani pracuje nad piosenką?

Różnie w zależności od utworu.
Nad jednym pracuję bardzo krótko, nad innym bardzo długo.
Dlaczego długo – to starałam się odpowiedzieć uprzednio. Po otrzymaniu muzyki od kompozytora, przegrywam ją, zastanawiam się nad nią, konsultuje z autorem, bo prawie nigdy nie przyjmuję utworów gotowych tzn. „zapiętych na ostatni guzik”, choć zdarzają się wyjątki.
Praca nad każdym utworem – to długie dyskusje, sugestie, propozycje. Janusz Piątkowski prowadzi nawet zapis taśmowy naszych rozmów…
Potem powstaje aranżacja, lecz też z marginesem na ewentualne poprawki i uzupełnienia. Po opracowaniu utworu odkładam go na jakiś czas, potem do niego wracam „na świeżo”. Następuje zgrywanie całości. O efekcie końcowym decydują: kompozytor, autor tekstu, aranżer, ekipa nagrywająca w studio, technicy nagrania…


-Lecz Pani nie tylko nagrywa, choć ostatnio była pani nieco rzadszym gościem na polskich estradach.

Na naszych estradach pauzowałam tylko pół roku. Miesiąc śpiewałam w NRD – na 30 koncertach i w kilku programach telewizyjnych, czteromiesięczne tournee odbyłam po Związku Radzieckim z własnymi recitalami, wystąpiłam 70 razy, śpiewałam po polsku a zapowiadałam po rosyjsku, wykonywałam tez trzy piosenki ludowe! „Do siostry przyjaciółki”,„Ballada o żołnierzu”, „Ballada o kolorach”. Mile byłam zaskoczona, że radziecka publiczność zna moje piosenki i serdecznie mnie przyjmuje na koncertach.

-A jak Panią przyjmują gdzie indziej?

Podobnie, Jak prawdziwą artystkę, jak gościa dobrze znanego i lubianego kraju. Stwarzają najlepsze warunki mieszkaniowe, dbają o odpowiednie sale do prób i występów. Wszyscy wtedy mają dla mnie czas, uprzedzają moje potrzeby, a nawet zachcianki. Bo też, te sprawy załatwiają ludzie – prawdziwi fachowcy z estradowej branży, a nie przypadkowi ludzie znudzeni swoją praca. Czuję się wszędzie zagranicą naprawdę wspaniale.

-A w kraju?

Ba!… No, ale rozpoczęłam współpracę z Estradą Katowicką, która zadbała już należycie o materiały reklamujące mnie i o odpowiednią realizację i organizacje moich koncertów. Nareszcie ukazał się mój album płytowy i kilka singli wśród których podwójny albumik Tonpressu. Kiedy zakończyłam „walkę” o poprawienie błędu na kopercie mojej płyty, rozpoczęłam zmagania o honoraria za pracę… Umowa, która mi od roku proponują Polskie Nagrania jest krzywdząca i niesłuszna, więc ja nie podpisuję, odsyłam do poprawki. A oto w nowej wersji umowy znów błędy: brak wpisu aż trzech utworów i znów zaniżona stawka – i to bez żadnego uzasadnienia.
Nie podpisałam tej umowy, zwróciłam ją z odpowiednią adnotacją. Po roku otrzymałam kolejną wersję umowy, lecz …. Z tymi samymi błędami.


-Smutne! Może odwołać się do ministerstwa? Często pani występuje w telewizji, tam zapewne nie ma trudności, stała tam bowiem kadra fachowców, liczne sale prób, pomyłki w umowach wykluczone?

Gdzie pan mieszka?! Telewizja? Angażuje mnie z dnia na dzień. Dziś telefon, jutro nagrania. Pracuje w pośpiechu z reżyserem, choreografem, a nawet z moją krawcową w domu!
Do telewizji wchodzę gotowa, z uśmiechem. Na normalne próby nigdy nie ma czasu.


-Pracuje Pani dużo. Chyba za dużo? I kosztem innych spraw.

Przede wszystkim kosztem zdrowia. Ostatnio byłam tak przemęczona, że musiałam pójść do szpitala! Zrezygnowałam też z życia prywatnego, z kontaktów z przyjaciółmi. Czuję się coraz bardziej wyizolowana z kręgu znajomych. Stale bowiem jestem zajęta. Wyjeżdżam lub przygotowuję się do drogi. Bardzo chciałabym zmienić tryb życia, co nie oznacza, że chciałabym wycofać się z zawodu. Lecz wiem, że zostałam sama, że za jako taką pozycję pozycje na polskiej piosence zapłaciłam bardzo wysoką cenę.


-A przecież mogłaby Pani dośpiewywać do swojego ogromnego repertuaru nowe przebojowe piosenki, a przy obecnym stanie naszego rynku i sytuacji w piosence i tak by tego nikt nie zauważył…

Ale ja bym zauważyła! Boję się stabilizacji i zadowolenia z siebie. To początek końca, w życiu także!

-Osiągnęła Pani właściwie wszystko to o czym marzy większość piosenkarek.

To się tak tylko wydaje.

-Jaką ujrzymy Panią w najbliższym roku?

Mimo wszystko bardziej zrelaksowaną, cieplejszą nie narzekającą, chociaż… wszystko może się zdarzyć. Na pewno nadal będę pracowała ze wszystkich sił i na poziomie, na jaki będzie mnie stać.

-Co konkretnego w planach?

Po występach w USA, chcę nagrać nową płytę długogrającą, do której materiał już zbieram, a nawet nagrałam ( z orkiestra Polskiego Radia i Telewizji w Poznaniu). Może w jednej z nich będę inna niż dotychczas…

-Dziękuje za rozmowę. Czekamy na nowe piosenki.


To co najciekawsze czyli media i „Muzyczny player” większość to nagrania radiowe w związku z czym tylko we fragmencie.
1. Był taki ktoś – 1967 rok
2. Byłam ptakiem – 1973 rok, piosenka również z rep. Ewy Śnieżanki
3. Guantanamera – 1968 rok, piosenka śpiewana po Hiszpańsku
4. Ja za Tobą nie zatęsknię – 1982 rok
5. Kłamiesz – 1967 rok, piosenkę można również usłyszeć na płycie Ireny Santor „Halo Warszawo”
6. Najlepsze chwile są przed nami – wyk. na żywo Koncert Galowy Festiwalu Piosenki Radzieckiej 1975 rok
7. Nie ma jak to czasem – duet wspólnie z siostra Ewą Sośnicką, 1976 rok (Siostry S)
8. Nim weźmiesz mnie w ramiona – pierwsza wersja 1986 rok
9. Odszedłeś – wyk. na żywo Opole 1965 rok.
10. Ostatni raz – 1982 rok
11. Aprez toi – 1973 rok, piosenka śpiewana po Francusku, polski tytuł „Z Tobą być”
12. Uśmiechnąc się – Just help yourself – cover piosenki Toma Jonesa, piosenkę śpiewał również Jerzy Połomski. Piosenka powstała w dwóch wersjach które różnią się aranżacją.
13. Wokaliza z filmu „Chudy i inni” 1967 rok, Komp. muz. Wojciech Kilar
14. Sylwestrowy wywiad ze Zdzisławą Sośnicką, telefoniczna rozmowa redaktorki Polskiego Radia z gwiazdą która przebywała w Australii wspólnie z orkiestrą Zbigniewa Górnego.

To była najgorsza czynność wybrać kilka nagrań, gdzie każde nagranie śpiewane przez Zdzisławę Sośnicką jest genialne… wiec jak wybierac?!



Galeria: Sesja zdjęciowa autorstwa Jacka Sielskiego z Czasopisma Stolica, 1975 rok „Dama z wazonem”











Galeria "Na scenie"










niedziela, 9 sierpnia 2009

Hana Zagorová



Nigdy nie przypuszczałem, że Czeska piosenka na dobre zagości w moim domu. Przygoda z nią trwa mniej więcej 3 lata.
Muszę jednak przyznać, że niechętnie podchodziłem do piosenek, które wykonywane były w innym niż polski język. Lecz w tym przypadku od samego początku, po pierwszych taktach piosenki bardzo mi się spodobały i tak pozostało do dziś. Hana Zagorova, Helena Vondrackova, Marta Kubisova, Marie Rottrova, Nadia Urbankova, Stanislav Hlozek, Petr Kotvald itd. To tylko nielicznie nazwiska Czeskiej Muzyki Rozrywkowej które przypadły mi do gustu.
Tematem dzisiejszego posta będzie Hana Zagorova, dzis śmiało mogę powiedzieć obok Zdzisławy Sośnickiej jedna z moich ulubionych piosenkarek.
Duhova Villa, Kamarad, Biograf laska, to pierwsze piosenki Hany Zagorovej które poznałem, tak zaczęła się moja przygoda z czeską piosenką a zarazem poszukiwaniami muzycznych dokonań Hany Zagorovej.
Hana Zagorova….
Gdy jako siedmioletnia dziewczynka zaczęła uczyć się gry na pianinie w rodzinnych Petrikovicach, nikt nie przypuszczał, że za mniej więcej dwadzieścia pięć lat stanie się jedną z najwybitniejszych osobowości wówczas na Czechosłowackiej scenie muzycznej i na długie lata pozostanie najpopularniejszą piosenkarką. Z początku nic nie wskazywało na to, by miała się poświęcić uprawianiu muzyki. W szkole podstawowej pisała rozmaite bajeczki pełne ciekawych pomysłów, z zabawnymi puentami. Zanim skończyła dwanaście lat, próbowała imitować grę aktorską.



W 1963 dostała się do finału konkursu młodych talentów w Ostrawie. Kompozytor i dyrygent Frantisek Trnka rozpoznał rodzący się talent i Hana dostała się do czechosłowackiego studia nagraniowego w Ostrawie. Tam postało nagranie „PIsnicka v bilem” a o młodej piosenkarce wkrótce zaczęto mówić w środowisku.
W 1964 zdała maturę i dostała się do brneńskiej akademii sztuki im. Janacka. Kierunek – aktorstwo. Zaczęła dostawać niewielkie role w miejskim teatrze w Brnie.



W 1966 rozpoczęła współpracę z muzyczną grupą Flamingo (później przemianowaną na Plamenaci) – z tego okresu warto wspomnieć utwór trębacza Richarda Kovalcika, „Svatej kluk”, który Zagorova wykonywała do własnego tekstu. Wówczas rodził się styl, łączący talenty wokalne z umiejętnościami aktorskimi. Popularnie nazywano tę manierę „ostrawski beatowy chanson” i głównie z niego składał się ówczesny repertuar Hany Zagorovej. O młodej gwieździe zaczęło być coraz głośniej; w 1965 w Czeskim Słowiku była trzydziesta, rok później dwudziesta druga, potem siedemnasta, piąta, czwarta…



Wraz z kolegami z uczelni Hana Zagorova wystąpiła w sztuce telewizyjnej „Józefina” Vladislava Vancury, lecz gdy skończyła szkołę, postanowiła skoncentrować swą karierę na muzyce popularnej. W 1967 przeszła gruźlicę, która na pewien czas spowodowała wycofanie się artystki z kariery. W 1969 roku przeniosła się do Pragi, by tam dotrzeć do szerszej publiczności. Tym samym zakończyła współpracę z grupą Flamingo, która to grupa zaopiekowała się inną późniejszą sławą czeskiej muzyki – Marie Rottrovą.
W tym okresie zaczela występować za granicą.
Była gościem programów Karela Gotta, występując z orkiestrą Vaclava Zahradnika (autora jej wczesnego przeboju „Bludnicka Julie”).



Śpiewa również jako gość na koncertach Evy Pilarovej. W kilka lat później rozpoczyna współpracę z orkiestrą pod dyrekcją Josefa Vobruby i dokonuje kolejnych nagrań. Jednocześnie nie zaniedbuje aktorstwa, występując sporadycznie w sztukach i filmach telewizyjnych.
W 1971 roku koncertowała na Kubie. A przebojami w Czechach stały się „Gvendolina” i „Ja sem tva neznama”. Krytyka docenia ją w nie szczędząc pochlebnych opinii, ceniąc Ją za umiejętne łączenie pasji wokalnej ze zdolnościami aktorskimi oraz efektowne przekazanie na scenie młodzieńczych emocji. Publiczności podoba się kolaż muzycznej dramaturgii i szlagieru, w dobrym tego słowa znaczeniu.
W 1972 była drugą najlepiej sprzedającą płyty artystką w Czechosłowacji (po Nadzie Urbankovej) a rok później koncertowała już z własnym zespołem oraz rozpoczęła wieloletnią współpracę z orkiestrą Karla Vagnera, cenionego muzyka i kompozytora.



„Wiedziałam od początku, że do takiej współpracy wcześniej czy później dojdzie. Z Karlem znaliśmy się już z innych zespołów, na przykład z orkiestry Vaclava Zahradnika, gdzie Karl grał na basie (…) Żadna długotrwała współpraca nie może obyć się bez wzajemnej tolerancji. Prawdą jest, że lepszego towarzystwa obok siebie nie potrafię wskazać.”



Jako goście Hany Zagorovej śpiewali Michal Prokop i Petr Rezek, którzy potem odeszli, by – jak niegdyś Zagorova – podążać ścieżkami własnej kariery.
W 1978 roku wystpila na Festialu Interwizji Sopot wspolnie z wloskim piosenkarzem Drupim, gdzie wspolnie wykonali piosenke "Setkani".



W 1980 Hana Zagorova nawiązała współpracę z duetem Petr Kotvald – Stanislaw Hlozek, którzy dzięki występom z Zagorovą stali się bardzo popularnymi artystami.





W tym samym roku wystąpiła w pełnometrażowym filmie „Trhak”, w którym również zaśpiewała kilka piosenek. Ukazała się także anglojęzyczna płyta „Breviary of love”, przeznaczona dla publiczności spoza Czechosłowacji. Była również bardzo popularna w Polsce (w plebiscycie pisma Non Stop zajęła trzecie miejsce w kategorii „wokalistka”).



Karel Vagner: „Z początku myśleliśmy, że Hanka będzie szansonistką w stylu Hany Hegerovej, ale odkryliśmy z czasem, że czeska publika potrzebuje od niej nie tylko piosenek do rozmyślania, ale i do tańca”. Na przełomie lat 70 i 80 (1978-1985) Hana zdobywała pierwsze miejsce w plebiscycie „Czeski słowik” (prześcigając niezwykle popularną Helenę Vondrackovą). Zaczęła też kręcić program telewizyjny „Dluhy Hany Zagorove”, który stał się cykliczną prezentacją najnowszych muzycznych dokonań samej zainteresowanej oraz jej gości.



28 sierpnia 1986 Hana poślubiła Vladimira Harapese, popularnego tancerza, którego próbkę talentu można zobaczyć w teledysku „Slava je bal”. W tym samym roku, wzorem USA For Africa czeskie gwiazdy (wraz z Haną, której partia otwierała utwór) nagrały piosenkę „Nehjezci darek”. Dochód ze sprzedaży singla przekazany został na zakup przyborów szkolnych do szkół w Nikaragui. W tym samym roku Hana zakończyła współpracę z duetem Kotvald-Hlozek z powodu rozpoczęcia solowej kariery przez Petra Kotvalda.
Rok później zakończono produkcję serii programów „Dluhy Hany Zagorove”.
Warto nadmienić że Hana Zagorova nie angażowała się nigdy oficjalnie w politykę aż do momentu sporządzenia Karty 77 – dokumentu, stworzonego przez ugrupowanie polityczne, na którego czele stał Vaclav Havel. Dokument ów występował przeciwko władzy komunistycznej, broniąc praw człowieka i demokracji. Hana Zagorova była jedyną czeską gwiazdą muzyki, która podpisała w roku 1989 petycję, popierającą Kartę 77.
Inne znane nazwiska pojawiły się pod tzw. „antykartą”, czyli dokumentem negującym założenia Karty 77 – często wbrew własnej woli lub wiedzy.
Przełom lat 80 i 90 to czas wielkich zmian zarówno w czeskiej polityce, jak i w sztuce. Hana Zagorova należała już wtedy do starszego pokolenia wykonawców, którego twórczość kierowana była raczej do czterdziestolatków niż – jak do tej pory – do młodzieży i mas. Zagorova rozważała nawet opuszczenie biznesu muzycznego ze względu na fakt, że zbyt różne były oczekiwania w stosunku do jej sztuki –czego innego chcieli starsi słuchacze, młodsi natomiast nie rozumieli niektórych piosenek. Ostatecznie postawiła na fanów ze swojego pokolenia.
Uspokoił się jej image, złagodniał repertuar. W tym duchu wydawane były płyty począwszy od albumu „Ziva voda”.



30 kwietnia 1992 Hana poślubiła śpiewaka operowego Stefana Magritę, z którym dokonała wspólnych nagrań na wydane później albumy świąteczne „Ave” i „Ave 2”.



W 1993 została gospodynią programu telewizyjnego „Kdyz nie muzu spat”, transmitowanego na żywo. W programie wykonywała również utwory ze swojej kariery. W połowie lat dziewięćdziesiątych ukazały się albumy „Maluj zase obrazky 1 i 2”, na których Zagorova nagrała na nowo swoje stare przeboje. Wydano także pamiętniki pod tytułem „…mez to zapomenu”.



A pod koniec lat 90- tych Hana Zagorova odnowiła współpracę z duetem Kotavld-Hlozek i od tego czasu występuje z nimi okazyjnie. Wydano również album „Muj cas” z nowymi aranżacjami wspólnych hitów Hany i Kotvalda z Hlozkiem. Na początku nowego wieku występowała także jako gość (znów) Karela Gotta na jego tournee. Płyty, wydawane w tym okresie, sprzedawały się znakomicie (100 tysięcy kopii albumu „Hanka” zagwarantowało artystce Złotą Płytę). Zagorova występowała także w programach telewizyjnych, prowadzonych przez innych artystów (np. Lucie Bila).



Ukazało się kilka płyt, podsumowujących dorobek Hany Zagorovej. Jednocześnie artystka stale koncertuje i wydaje nowe piosenki. Jest również zaangażowana w działalność teatralną – występując w musicalu „Kuba Rozpruwacz”.

W przygotowaniu tego materiału pomógł mi mój serdeczny kolega również Marcin, który swego czasu stał się inspiratorem moich czeskich fascynacji muzycznych. Marcin --ŕ dzięki!
Hana Zagorova nagrała ponad 700 piosenek wydała kilkanascie płyt setki singli, i kilkanaście płyt składankowych, nie jestem tu w stanie wskazać dokładnej dyskografii, wobec czego polecam oficjalny serwis internetowy poświęcony twórczości Hany Zagorovej www.hanazagorova.cz
Wyjątkowa piosenkarka, za to wyjątkowo kilka nagrań Hanki z różnego okresu jej twórczości.

A oto moja kolekcja:

Płyty winylowe LP,SP




CD





DVD




GALERIA